poniedziałek, 6 października 2008

Słowem wstępu

Kilka słów o EMO na dobry początek:

Po pierwsze: Koniecznym atrybutem każdego EMO jest duży i dobrze widoczny zegarek. Normalnie służy do bardzo częstego spoglądania w myśl zasady „Szczęśliwi czasu nie liczą”. Kiedy ktoś zagubiony w czasie i przestrzeni zapyta o godzinę, zawsze możesz wyrzucić z siebie „W ogóle mnie nie rozumiesz!”
Po drugie: Nie jesteście wyjątkowi – wiele osób was rozumie i sami słysząc Tokio Hotel mają chęć pociąć się.
Po trzecie: Brak prawdziwych problemów życiowych zmusza do użycia wyobraźni, EMO stają się coraz bardziej kreatywni w opisywaniu udręk egzystencjalnych i okrutności świata
Po czwarte: Dzięki EMO następuje integracja metali, dresów, punków i skinów. Wspólny cel zawsze jednoczy ;)
I w końcu najważniejsze: VAT z milionów kupowanych żyletek zasila budżet państwa



Dla wszystkich obecnych i przyszłych EMO mała rada:

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Szukacie sposobu na wytępienie emo? Rzućcie między nich żyletkę - pozabijają się o nią na wzajem, a wygrany i tak się potnie;d Jako, że blogi czyta się zwykle od końca (od najnowszych postów), ocena całości jest jak najbardziej uzasadniona właśnie w tym miejscu:p Tak więc, I(E?)MO, świetna sprawa chłopcy i dziewczęta (zależy kto się na jaką płeć czuje, nie wnikam), jako kolejny pretekst żeby nie uczyć się na spr z niemca jak znalazł;d