poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Życie jest po to żeby pożyć


Kostek: Boże, ile można czekać?! Czy ona chociaż raz mogłaby przyjść punktualnie?

Kama: Przestań marudzić! Wódeczki?

Jola: Sory, sory. Ku..a pół godziny stałam jak ta dz..ka pod Kupcem czekając na 15, a jej zmienili trase! Co za pie…one miasto. Dajcie mi jakiegoś drina na rozluźnienia.

Pawełek: Ja dzisiaj nie piję, skończyłem z tym gó..em!

Kostek: Przepraszam bardzo niby kiedy?? Wczoraj jak się widzieliśmy to chlałeś równo.

Pawełek: Dajcie spokój, wracam wczoraj, właściwie dzisiaj do domu tym całym wahadłem, już dziennym i…

Jola: I?

Pawełek: No i wracam tym wahadłem, cały narąbany wysiadam z tego wahadła, a tam wiara stoi i do roboty mają jechać, myślałem że j..ne. Wytaczam się, to znaczy wysiadam kulturalnie i jak się wyp…..liłem

Kama: Słownictwo! Tu piją dorośli

Kostek: Odezwała się, lesba zatrudniona w katolickim szmatławcu

Kama: Ja tam tylko pracuję, nie wyznaję tego czegoś

Pawełek: No c..j z tym, w każdym razie jak się wyp…..liłem to przedpołudnie miałem na izbie

Jola: Co za wiocha! Ja wam opowiem lepszy numer…

Kama: Znowu o dozorcy który robił sobie manicure u Ciebie?

Jola: haha, nie opowiem wam o moim nowym facecie

Kostek: Ooooooo, a któż się zdecydował na związek z Tobą, tzn. kim jest ten farciarz?

Jola: Zenek, administrator mojego budynku, czyż to nie cudowne??

Kama: Nie miałaś znowu jak zapłacić za czynsz, więc się z nim umówiłaś?

Jola: A skąd wiesz?

Kama: Za dobrze Cię znam, a cóż się stało z tym dostawcą pizzy z zeszłego tygodnia?

Jola: Nie przynosił pizzy ;)

Pawełek: A ile lat ma ten Zenek?

Jola: Niecałe 50

Pawełek: Wszystko jasne, po prostu robisz to z nim dla czynszu

Jola: No sory, ale ja w przeciwieństwie do Kostka muszę cały czas walczyć o swój biznes, nikt nie zostawił mi fortuny w spadku, prawda Kostuś?

Kostek: Zazdrościsz? Przynajmniej teraz nie muszę prowadzić jakiegoś gów….ego biznesu na Wildzie

Jola: Od….dol się od mojej firmy Bo jak Ci zaraz…

Kama: Eee, spokój!!!!!!! Pijemy??

Jola: O tak, lej do pełna

Kostek: Za co pijemy?

Pawełek: Za związki które pozwalają się nam utrzymać hehe

Kama: Życie jest po to żeby pożyć! Nieprawdaż?

Kostek: Prawdaż, prawdaż, no to cheers!!

czwartek, 25 sierpnia 2011

Poznajmy się, czyli takie małe before...


To jak bibują przestanie być tajemnicą już w poniedziałek, natomiast dzisiaj dowiecie się kim są:

· Jola – miss studniówki 2007 w technikum spożywczym, była modelka (miała tylko jedną sesję okładkową dla magazynu „Nastolatka” w 2003 roku – oczywiście po znajomości). Aktualnie prowadzi własny interes – solarium i tipsy żelowe, co nazywa domem urody. Sama chyba jednak nie ma lustra w domu – regularnie jest spalona od nadmiaru samoopalacza. Jej pasemka sprzed 2 lat są już kultowe;)

· Kama – kobieta kochająca inaczej, regularnie widuje się ją w godzinach nocnych na mieście, zazwyczaj w stanie nie do końca trzeźwym. Wg Pawełka jej sypialnia powinna się znaleźć w przewodniku dla turystek. Pracuje jako fotograf dla pewnego pisma, co najdziwniejsze pisma religijnego.

· Pawełek – potentat meblowy z Suchego Lasu, tzn. syn potentatów meblowych. Rozkapryszony dwudziestolatek i student stosunków międzynarodowych jednocześnie. Jego matka ma w kieszeni połowę naszego miasta, dzięki czemu jest w stanie spełnić każdą zachciankę syna. Nie zauważa przy tym że jej mąż – ojciec Pawełka ma romans z osiemnastoletnią smarkulą.

· Kostek – najbardziej zaradny z całej czwórki. W wieku 24 lat ożenił się z majętną siedemdziesięciolatką która po roku małżeństwa zmarła, zostawiając Kostkowi cały swój majątek (dom, samochód i pełne konto w Szwajcarii). Jak twierdzi nigdy z nią nie spał – wszyscy mu wierzą, chociaż wiedzą też że byłby gotów na takie poświęcenie. Po 5 latach od zostania wdowcem trwoni spadek chodząc non-stop na zakupy. Pozostałą część czasu spędza na siłowni obsesyjnie dbając o wygląd swojego ciała.


Pozdrawiam w imieniu redakcji:

Tipsiarz

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

To będzie na melanżu ;)


Witam wszystkich swoich wiernych czytelników! Z przyjemnością zawiadamiam iż w wyniku tysięcy listów nadesłanych przez fanów kultowego już Studia Paznokcia z prośbami o mój powrót do redakcji oraz po wielu długich namowach władz bloga postanowiłem powrócić na jego łono.

Studia Paznokcia to już przeszłość, ale nie martwcie się gdyż już niedługo każdy czytelnik w każdy poniedziałek będzie mógł poznać pikantne życie czwórki bibowiczów: Joli, Pawełka, Kamy i Kostka. Dowiecie się jak żyją, jak spędzają wolny czas i oczywiście jak balują ;)

Już w najbliższy poniedziałek w godzinach nocnych pojawi się pierwszy z 15 odcinkowej serii pikantny felieton z cyklu To było na melanżu!

Do zobaczenia już w poniedziałek 29 sierpnia!

Ponownie pozdrawiam w imieniu redakcji;)
Tipsiarz

niedziela, 21 sierpnia 2011

Przywiezione z urlopu... - list od Czytelniczki

Do naszej redakcji dotarła kolejna pamiątka z wakacji. Bardzo się cieszymy, że chcecie się z nami dzielić swoim odkryciami. Tym razem nasza Czytelniczka Zuzanna odwiedziła Węgry i przysłała nam to oto zdjęcie;)

"Język węgierski - nic dodać nic ująć!
Pozdrawiam Was wszystkich
Zuzanna"

wtorek, 16 sierpnia 2011

Dyskusyjna estetyka

Hotel Gołębiewski jest widoczny z niemal każdego zakątka Karkonoszy. Owszem stanowi doskonały punkt orientacyjny. Gdy spojrzymy w dół już od razu w oczy rzuca się ogromna bryła, pośrodku gór, o wątpliwej estetyce. Możemy bez problemu zorientować się gdzie leży Karpacz. Sprzężenie to ma bardzo duży zasięg. Lecz niestety fakt ten nie wpływa najlepiej na wizerunek samego Karpacza jak i okolicznych miejscowości. Zamiast z górskich szczytów podziwiać piękną, otaczającą nas panoramę, naturalny malowniczy krajobraz i charakterystyczną dla polskich górskich miejscowości, takich jak Karpacz, małogabarytową zabudowę, naszą uwagę skupia ten wielki obiekt. Z góry wygląda to tak, jakby wycięto spory fragment lasu pośród niższych wzgórz i zrzucono na to miejsce jakiś tajemniczy, pokraczny, przytłaczający obiekt.


Niestety z innej perspektywy bryła wspomnianego wyżej Hotelu nie wygląda lepiej. Gdy zejdziemy z gór naszym oczom ukaże się bardzo duży budynek o specyficznej, bogatej formie, złożony z elementów nie koniecznie do siebie pasujących . Przykład współczesnego eklektyzmu? Myślę, że ten budynek idealnie nadawał by się do jakiegoś parku rozrywki a’la Disneyland. Został zbudowany z wielkim rozmachem, czym na pewno nie jednej osobie jest w stanie zaimponować. Jednak niestety zarówno jego wygląd oraz umiejscowienie budzi spore kontrowersje. Nie bez przyczyny obiekt był nominowany do nagrody „MAKABRYŁA ROKU 2010”. W plebiscycie zwyciężył z nim tylko świebodziński pomnik.

Uważam, że warto zwrócić uwagę także na najbliższe otoczenie samego budynku, nie do końca jeszcze zagospodarowane. Bardzo zaintrygowały mnie porozrzucane po całym obszarze latarnie. Patrząc na nie, na początku nasuwa się pozornie proste pytanie: co to właściwie jest? Wieszaki na ubrania ze śnieżnymi kulkami? Stylizowane na choinki ozdoby bożonarodzeniowe z zeszłego sezonu? Otóż nie, to tylko (albo aż) latarnie, których zadaniem jest oświetlenie ścieżek wokół budynku o zmroku. Miały być pewnie oryginalnym, nieprzeciętnym, a za razem funkcjonalnym elementem na zewnątrz obiektu. Niestety wspomniane latarnie wyglądają raczej karykaturalnie. Jak widać nie zawsze warto wysilać się na nietuzinkowe rozwiązania. Co tyczy się „wieszako-latarni” jak i całego obiektu, wyróżniającego się niestety w negatywny sposób.



piątek, 12 sierpnia 2011

Przywiezione z urlopu... - list od Czytelnika

Moi Drodzy!

Dzisiaj otrzymaliśmy list od naszego wiernego Czytelnika Macieja, który dopiero co wrócił z wakacji. Zgodnie z obietnicą dzielimy się treścią :)

„Witam serdecznie!

Wczoraj skończyła się moja wakacyjna wyprawa. Odwiedziłem wiele ciekawych miejsc, jednak na szczególną uwagę zasługuje wyjątkowy przybytek, w którym miałem zaszczyt gościć. Mianowicie, chodzi o rewelacyjne BISTRO „U RADZIA”. Redaktorze Radziu, czyżby to był Pański lokal? Jeśli tak to serdecznie gratuluję, jeśli nie to i tak gratuluję Właścicielowi! BISTRO „U RADZIA” to naprawdę świetna knajpa. Wszystko w niej jest świeże jak najświeższe newsy na Blogu, smaczne jak Wasze felietony i kolorowe jak cykl o (nie)codzienności. Myślę że „Kuchenna Rewolucja” Pani Magdy Gessler absolutnie nie jest tu potrzebna.

Zachęcam resztę czytelników do własnych odkryć oraz oczywiście odwiedzenia BISTRA „U RADZIA”. W załączniku przesyłam zdjęcie. Pozdrowienia dla całej Redakcji i Czytelników!

Maciej”

Szycie na gorąco!


Dzisiaj zaprezentujemy Wam postać niezwykłą, którą część z Was na pewno już zna, a o której cała reszta niebawem usłyszy. Jest projektantką i wykonawcą strojów dla największych gwiazd, ubierała między innymi Madonnę i Lady Gagę, do tego jest lokalną celebrytką, która znana jest z tego, że jest znana. Już niedługo zagości na ekranach Waszych telewizorów codziennie wieczorem, w przerwie najciekawszych seriali. O kim mowa? Naszym gościem jest MIRELL!

Piszemy o kobiecie wyjątkowej, dlatego właśnie nasze spotkanie musiało być nietuzinkowe. Nie spotkaliśmy się zatem tradycyjnie w kawiarni nieopodal poznańskiej Fary (mimo iż mieliśmy tam zniżki), ale w miejscu o wiele bardziej przebojowym. Wraz z Mirell ruszyliśmy na podbój jednej z kręgielni!


Rywalizacja była niezwykle zacięta. Mirell pokazała swój twardy charakter również w bowlingowych zmaganiach z redakcją @normalnego Bloga. W trakcie gry zadaliśmy Gwieździe kilka pytań. Oto fragment wywiadu:

@normalny Blog: Mięsna kreacja Lady Gagi, którą Pani wykonała, zrobiła furorę na całym świecie. Nad jakim zamówieniem obecnie Pani pracuje?
Mirell: Nie mogę tego zdradzić, jedyne co mogę powiedzieć, to że będzie baaardzo oryginalnie :)
@: Najnowsza kolekcja jest niewątpliwym hitem na Rynku Łazarskim, czy stroje na jesień i zimę będą utrzymane w podobnym stylu?
M: Zdecydowanie tak! Jak wiadomo, poza kreacjami dla celebrytów, zajmuję się sprzedażą ubrań na lokalnym rynku. Bez zmian, moją grupą docelową jest niższa klasa średnia.

To nie koniec rewelacji! Nasza redakcyjna ekipa ustaliła, że Mirell podpisała kontrakt z producentem Asecurelli. Dostrzeżono silny charakter i medialną osobowość. Nieoficjalnie wiadomo, że nowe tabletki o smaku morelowym będą sprzedawane pod hasłem „Czy to morella, czy to Mirella, zawsze najlepsza Asecurella”


W naszej bowlingowej rozgrywce Mirell zajęła zaszczytne drugie miejsce. Jak widać i w tej dziedzinie radzi sobie całkiem dobrze. Spotkanie oraz grę z naszą celebrytką uczciliśmy pysznym morellowym drinem. Gwiazda obiecała nam, że odpowie na pytania Czytelników, zatem czekamy anormalnyblog@gmail.com

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Przywiezione z urlopu...

Aktualnie w odległych rejonach naszego pięknego kraju można znaleźć przeróżne ciekawostki przyrodnicze. Specjalnie dla Was, Drodzy Czytelnicy, mała próbka odnaleziona w mrocznych zakątkach miasta Ojca Mateusza. Jeśli podczas wakacyjnych eskapad napotkacie coś, co Was zaintryguje, zachęcamy do podzielenia się z Redakcją oraz oczywiście pozostałymi Czytelnikami. Zdjęcia przesyłajcie na adres: anormalnyblog@gmail.com
Pozdrawiamy wakacyjnie!