czwartek, 31 grudnia 2009

Kącik konesera taniego wina – odsłona VII - sylwestrowy odcinek specjalny!!!

Moi Drodzy! Dziś ostatni dzień 2009 roku. Nie mam jednak zamiaru w tym miejscu robić podsumowania całego roku. Niech każdy we własnym sumieniu rozstrzygnie co było dobre, a co niekoniecznie… Nadchodzi kolejny, nowy, miejmy nadzieję lepszy rok. Tę jedyną, niepowtarzalną okazję należy, wiec odpowiednio uczcić. Jakim trunkiem najlepiej wznieść ten symboliczny toast o północy? Przed tym dylematem staje zapewne wielu z Was. Ja natomiast pędzę z pomocą . Bowiem pozostało już naprawdę niewiele czasu.

W tej specjalnej sylwestrowej odsłonie chciałam Wam przedstawić wyjątkowe winko gazowane, o bardzo egzotycznie brzmiącej nazwie „Staroruskoje Igristoje”. Trunek idealny na tę okazję. Poleca go sam Cysio - znawca i koneser wielu cenionych i lubianych napojów. Otóż omawiany ruski winacz jest lepszy nawet od oryginalnego francuskiego szampana z samego serca Szampanii czy też tradycyjnej katalońskiej „Cavy”. Cysio twierdzi, że można go pić do woli. Gdyby jednak dla kogoś ogólnie przyjęta ilość okazała się zbyt duża i miał następnego dnia pewne problemy, Cysio poleca swój wypróbowany sposób… Jak się okazuje najlepsza na kaca jest zwykła maślanka!



Drodzy Czytelnicy! Życzę Wam wszystkim udanej imprezy, niezapomnianych przeżyć oraz dużo zdrowia i mocnej głowy;)

Happy New Year

wtorek, 29 grudnia 2009

Kącik konesera taniego wina – odsłona VI

Dobry wieczór Gospodarzu! (Nieważne czy wielkiej biby czy też kameralnego spotkania.) Do sylwestra pozostało już niewiele czasu, a zatem to naprawdę ostatni dzwonek, aby pomyśleć o zaopatrzeniu się w wysokiej klasy napoje winiopodobne, odpowiednie na tę okoliczność. W końcu sylwester jest raz w roku. Dlatego też należało by w ten wyjątkowy wieczór cieszyć się smakiem jakiegoś wyjątkowego trunku. Przybliżę Wam dziś wybitną sylwetkę „Lipy z miodem”.

Na wstępie warto wspomnieć, że firma Ostrowin, produkująca ową nalewkę (Uwaga na podróby! Jedyna prawdziwa jest nalewka z Ostrowina! ) otrzymała ZŁOTY MEDAL w KONKURSIE KRAJOWEJ RADY WINIARSTWA, zorganizowanym w 2003 roku w Ciechocinku, właśnie za „Lipę z miodem”. Mamy więc do czynienia z nie byle jakim trunkiem. Jak sama nazwa mówi napój zawiera „ekstrakt” z lipy i „dodatek” miodu, a raczej miodowego aromatu… Jednak to nie jest istotne. Liczy się ten wyśmienity, słodkawy smak. To zapewne zasługa rewelacyjnie dobranych składników, połączonych w odpowiednich proporcjach, według najlepszych, tradycyjnych receptur. Warto również zauważyć piękny głęboko – miodowy kolor napoju. Na pochwałę zasługuje także bardzo stylowa etykieta, utrzymana w stosownej dla trunku tonacji kolorystycznej.

Myślę, że zainteresuję Was ciekawostka zza kulis naszego bloga… Bowiem wśród naszego redakcyjnego grona jest kilku wielkich fanów „Lipy z miodem”. Zapewne jesteście bardzo ciekawi o kogo chodzi… Zdradzę Wam ten sekret (mam nadzieję, że koledzy nie będą mieli mi tego za złe…) Mowa o głównym bohaterze kilku artykułów, naszym gościnnym redaktorze i recenzencie Cysiu oraz redaktorze Yodzie. Na samo hasło „Lipa z miodem” od razu na ich twarzach pojawia się uśmiech, cokolwiek by się nie działo… Czyż to nie wystarczająca rekomendacja?;)

Jeden z fanów w plenerze z "Lipą..." w ręku:) fot. Archiwum

Jak głosi przysłowie „Ile wina w głowie, tyle prawdy w słowie”, a więc wierzcie mnie na słowo i dajcie się skusić na wypróbowanie „Lipy z miodem”. Czy to na imprezie sylwestrowej, która może właśnie dzięki temu trunkowi ma szansę stać się niezapomniana… czy też, gdy już zrobi się cieplej, w plenerze odpoczywając pod drzewem, które tak poleca pewien znany poeta… Myślę, że taka sceneria będzie pasowała idealnie;)

Bawcie się dobrze!

piątek, 25 grudnia 2009

Kącik konesera taniego wina - odsłona V

Witam wszystkich świątecznie! Macie już dość zbyt popularnych, wyjątkowo często spożywanych w okresie Bożego Narodzenia grzańców? Pragniecie jakieś odmiany? Zaproponuję Wam więc coś zupełnie innego. Specjalnie dla Was w dzisiejszej odsłonie przedstawię napój o wdzięcznej nazwie „Kici Kici”. Mrauu…

Nie wiem za bardzo co wspólnego ma nazwa z samym trunkiem. Może z założenia był przeznaczony dla określonego grona koneserów? Nie będę w to jednak wnikać głębiej, bowiem siarkofrut ten idealnie nadaje się na każdą okazję. Jednak ze względu na wyjątkowy smak przypominający tradycyjne rogale świętomarcińskie polecany do spożywania szczególnie w okresie 11 listopada. (Dla osób spoza Poznania i okolic, które nie miały okazji do degustacji wspomnianego specjału-jest to rogal, tradycyjnie wypiekany z okazji dnia św. Marcina, z ciasta półfrancuskiego, z nadzieniem z białego maku.) Szał na rogale świętomarcińskie jest raz w roku, natomiast omawiany napój może być całorocznym hitem. Wracając do smaku „Kici Kici”. Chwilami brakuje słów, żeby to wyrazić. Wykwintny, doskonale skomponowany smak i aromat zapewne zadowoli również najbardziej wybredne gusta. Charakterystyczna wyczuwalna nutka olejku migdałowego. Piękny klarowny czerwony kolor. Niewątpliwie jeden z lepszych siarkofrutów.

Na uwagę zasługuje również ciekawa etykieta na butelce (fotografia poniżej). Interesująca szata graficzna, intrygująca fotografia młodej damy bezwstydnie prezentującej swoje wdzięki. Myślę, że dla wielu koneserów, szczególnie płci męskiej, samo opakowanie będzie wystarczającą zachętą do zakupu.


Właściwie bardzo trudno znaleźć jest jakąś wadę w tak wybitnym siarkofrucie jakim jest „Kici Kici”. Lecz jak wiadomo, nie ma rzeczy idealnych, dlatego też i w tym przypadku muszę się czegoś przyczepić. Niestety omawiany napój ma kiepsko zaprojektowany korek. Naprawdę nie łatwo tego winiacza otworzyć, co wiem z własnego doświadczenia… Jednak gdy już poradzimy sobie z tym małym problemem, na pewno czeka nas odpowiednia nagroda w postaci wyjątkowego smaku, którym można cieszyć się naprawdę dłłuuuggo;)

Świętujcie dalej!