piątek, 2 marca 2012

Zaliczenie oralne, czyli laska na 3 plus


Dzisiejszy Piątkowy Wpis nie będzie za długi, bo jak to mawiali pradawni: szybki sex - krótki post. Historia powszechna i często spotykana, chociaż mało kto o tym mówi. Powodów jest wiele, wstyd, zakłopotanie, albo brak kamer w windzie. Oliwia jest inna. Otwarcie potrafiła przyznać się, jak zaliczyła ostatnią sesję. A zrobiła to, w przeciwieństwie do większości – ustnie.

Był ostatni dzień semestru, właśnie mijał termin oddawania indeksów. Z dziekanatu wyszła Oliwka, w jednej ręce stylowa, różowa walizeczka na kółkach, w drugiej podanie o waruna, będące ostatnią deską ratunku. Zdawało się, że dni „przebojowej dziewczyny z wielkiego miasta”, jak sama o sobie mówiła, są już policzone. Przed Oliwią roztaczała się wizja powrotu na zapadłą wiochę, gdzie całe życie towarzysko-kulturalne toczyło się w okolicach jedynego w sołectwie sklepu monopolowo-spożywczego. Nie mogła się z tym pogodzić, w końcu nie po to zakupiła te szałowe, śnieżnobiałe kozaczki, aby łazić po polu.

Guzik rozkoszy
Oliwia zrezygnowana i pełna obaw skierowała się do windy. Kiedy drzwi się otworzyły, w windzie ujrzała dobrze znaną i znienawidzoną twarz. Był to doktor Kosa, który był głównym źródłem problemów Oliwki. Dziewczyna weszła do windy z ochotą mordu, jednak kiedy drzwi się zamknęły, szybko zrozumiała, że nie tędy droga. To była jej prawdziwa, ostatnia pałka ratunku. W okolicy piątego piętra, niespodziewanie wcisnęła „STOP”. Puściła walizkę, padła na kolana i rozpoczęła oralne zaliczenie. Nie przeszkadzała jej łysina, wielki brzuch i 60 na karku. Dziewczyna dzielnie dotrwała do finału i przełknęła owoc swojej pracy. Wykładowca nie protestował, w końcu w tym wieku, nie za często doznaje podobnych wrażeń, a całą akcję skomentował, że to jego najlepsza trója plus jaką w życiu wystawił. Po zapięciu rozporka i poprawieniu fryzury winda ruszyła dalej. Na parterze Oliwia była już pełnoprawną studentką drugiego roku. Wizja dziury zabitej dechami odeszła na dobre, mogła bez przeszkód wracać do akademika i rozpakować różową walizkę…

Kiedy rozmawiałem z nią, bez oporów stwierdziła, że nie warto się uczyć, bo w życiu i tak wszystko sprowadza się do sexu i dawania dupy, a droga do kariery ma zawsze cztery litery, bez względu czy mamy na myśli S E K S, O R A L czy A NA L. A co Wy o tym myślicie, Drodzy Czytelnicy? Może znacie podobne historie? Czekamy na maile i komentarze.

Trzymajcie się i dołączcie do nas na Facebooku!

Sweetaśna walizka Oliwii


2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Dlaczego Autor posłużył się zmysloną postacią Oliwi zamiast opowiedzieć historie zgodnie z faktami, czyli w pierwszej osobie? jezeli takie fantazje erotyczne Drogi Radziu będą Ci się częsciej przydarzać proponuje wizyte u seksuologa w celu rozpoczecia stosownej terapii. Nie rozumiem również( jeżeli podjąłeś sie takiego tematu)unikania definicji fizjologicznych jak np. sperma zamiast ,,owoc pracy". Niebezposredniość sformułowań jest powszechnie stwierdzona przy tego typu zaburzeniach.

Radzio pisze...

Kolejne HISTORIE PRAWDZIWE usłyszane od znajomych lub znajomych znajomych ;) będą się pojawiać regularnie - co piątek. Zapraszam serdecznie do odwiedzania nas, czytania i komentowania! Być może wyciągniesz jeszcze jakieś ciekawe wnioski? Niech sperma będzie z Tobą! Pozdrawiam! :)