sobota, 11 lutego 2012

Być albo nie być!

Drodzy Fani Bloga i Sympatycy Redaktora Tipsiarza! Za pewne umieracie z ciekawości i niecierpliwie oczekujecie wyników castingu do programu „Bitwa na głosy”. Spokojnie! Wasza Jess już spieszy Wam z pomocą i przynosi najświeższe wieści z pola bitwy. Otóż już po wszystkim. Postanowiłam, że w ten sposób oszczędzę choć minimalnie Wasze nerwy, które i tak po przeczytaniu tego artykułu będą bardzo zszargane i wyznam Wam to już na wstępie. Niestety w tym miejscu, z bólem serca, muszą przekazać Wam tę tragiczna wiadomość. Otóż nasza redakcyjna Gwiazda, niezwykle utalentowany Redaktor Tipsiarz nie dostał się do programu ;( Tak… też długo nie mogłam zebrać myśli po tej szokującej wiadomości. Za pewne pierwsze pytanie, które nasuwa się Wam zaraz po odzyskaniu przytomności to: JAK TO SIĘ MOGŁO STAĆ?! Nie będę owijać w bawełnę, sama nie wiem i chciałabym wiedzieć (albo może lepiej nie…).

Ale zacznijmy od początku. Opiszę Wam przebieg całej sytuacji. Może pomożecie rozwikłać nam tę dramatyczną zagadkę? Tipsiarz – jak już pisałam w poprzednim artykule, perfekcyjnie przygotowany do castingu, pod każdym względem. Wydawałoby się, że nikt mu nie dorówna. Wszyscy wierzyli w jego sukces. Do naszej redakcji przychodziły tysiące maili od wiernych fanek (i fanów) zagrzewające do „Bitwy” i mobilizujące do działania. Była MOC! Nie da się ukryć. Z tego miejsca serdecznie Wam dziękujemy! Jak zwykle nas nie zawiedliście. Tym bardziej nie rozumiem, jak z takim wsparciem Tispiarzowi się nie powiodło.

Jedną z hipotez jest niekorzystny wpływ miejsca castingu i panującej tam aury. Stadion Miejski w Poznaniu – obiekt , któremu poświecimy osobny artykuł , bo jego fenomenu i ogromu nie jestem w stanie opisać w jednym zdaniu. W każdym razie skutecznie przyćmił nasze umysły. Reprezentacyjne wejście główne od strony pola, na trybunę w której odbywał się casting. Warto zaznaczyć, iż aby do niej dotrzeć musieliśmy przebrnąć przez ogromne zaspy śniegu. Myślę, że ta ekstremalnie ciężka droga to celowo zaaranżowane „pierwsze sito”. Nie każdy zdołał pokonać białą zagładę, a jeśli już mu się to udało to nie wyszedł z tego bez szwanku na zdrowiu. Zapalenie gardła na casting w sam raz! Jednak Tipsiarz jak zawsze był twardy. Dzielnie, wraz ze swoim zawsze oddanym gronem najlepszych przyjaciół, dobrnął do bram. A tam „tłum” ludzi. Tłum – pojecie względne, dla niektórych to 50, 1000, dla innych ponad 2000 osób. Nie ważne ile by było, na montażu nigdy nie zapomina się o funkcji „kopiuj - wklej”.

Po przekroczeniu bram i zdobyciu odpowiedniego levelu Tipsiarz dorwał się do psychotestu zwanego formularzem zgłoszeniowym. Wypełnił go bardzo skrupulatnie, odpowiadając szczerze aż do bólu na najbardziej intymne pytania. Podpisał również oświadczenie kandydata, w którym wyraził zgodę na wszystko. Po weryfikacji poprawności wypełnienia makulatury dostał swój, wydawało by się, szczęśliwy numerek 2027. Ilu kandydatów przed… tydzień oczekiwania. Ale że Tipsiarz jest wytrwały w ogóle nie okazywał zniecierpliwienia. Świetnie wpasował się w gorrąca atmosferę panującą w hollu wypełnionym, na oko 150 osobowym tłumem kandydatów i osób towarzyszących do jednego wora razem wziętych. Warto wspomnieć, iż gorrącą atmosferę cały czas podgrzewał, pełen charyzmy, pan w oryginalnym sweterku. Nasza Gwiazda jest bardzo medialna, jak magnes przyciąga kamerę. Dlatego nikogo na pewno nie zdziwi ilość wywiadów, których udzielił i „przypadkowych” ujęć, na których jest głównym obiektem.

Gdy w końcu nadszedł ten długo oczekiwany najważniejszy moment, Tipsiarz pewnie przekroczył próg drzwi do kariery. Co działo się w środku? Prawdę mówiąc, nie mam pojęcia… Myślę jednak, że nie ma się czego bać. Przy osobowości Tipsiarza na pewno był szał. Tym bardziej wniosek taki można wysnuć po jego rozpromienionej minie po powrocie na ludzką stronę. Oczekiwaliśmy więc na sukces. Słowa „przechodzisz dalej” wydawały nam się czystą formalnością. Los jednak bywa przewrotny. Z niewiadomych przyczyn nie powiodło się.

Aż boję się wspominać co było dalej. Tipsiarz wpadł w istną furię! Gdy przechodził przez holl cały tłum odsuwał się na boki, aby przypadkiem nie znaleźć się w polu jego rażenia. Nie znałam tego mrocznego oblicza. Myślę, że nie ma co tego bardziej szczegółowo opisywać. Zobaczycie sami na naszym materiale filmowym. Tym samym uważam, że to wielka strata, iż telewizja zrezygnowała z zaszczytu współpracy z taką osobowością. Chociaż, sądzę że Tipsiarza i tak często będziemy oglądać w telewizji. Przebije się. To tylko kwestia czasu!

Brak komentarzy: