poniedziałek, 2 lutego 2009

Zmartwychwstanie - powrót z wakacji

Mała informacja na wstępie - jeśli nie chce Ci się tego czytać, przejdź od razu do ostatniego akapitu.

Na początku była rozmowa. Zwykły, przyjacielski dialog między kilkoma osobami. Śmiechu było co nie miara, wszyscy doskonale się bawili. W trakcie tej rozmowy powstała idea - może by tak spisać słowa dla potomnych? Skrzyknąć wszystkie swoje artystyczne siły, zebrać w jedną całość i przekuć myśli chociaż częściowo w słowa. Nie da się tego zrobić całkowicie, o czym wiedział nawet Konrad w III częśći Dziadów, ale postanowiliśmy podjąć próbę.

Nastąpiło chwilowe zawirowanie, wszystko siły sprzeczne zebrały się w jednym miejscu, czasoprzestrzeń załamała się pod wpływem mieszaniny myśli różnych bytów. Ziemia zadrgała od przesycenia gniewem, niebiosa krzyczały, piekło wyzwalało śmiech. Powstał ten blog ...

Początki były, tradycyjnie, sielankowe. Był pomysł, były chęci i był czas. Popełniliśmy jednak katastrofalny błąd. Błąd, który kosztował ten blog długie miesiące posuchy, odrzucenia i zniewolenia w materii swojego istnienia. Było kilka prób wskrzeszenia, bez konkretnego pomysłu. Po prostu.

Owym błędem była schematyczność i rutyna. Narzuciliśmy sobie tryb pracy, na każdy dzień tygodnia chcieliśmy przygotować coś innego, ale coś konkretnego. Jak już pisałem, na początku było sielankowo. Chciało się, to pisaliśmy. Chętnie dzieliliśmy się myślami z czytelnikami (tak przecież licznymi ;)) i sprawiało nam to prawdziwą radochę. Minęło kilka tygodnia i narodził się problem - odechciało nam się w kółko pisać tego samego.

Tego samego? Tak, dokładnie tak. Ile razy można przedstawiać kabaret? Co to ludziom daje od strony merytorycznej? Być może sporo, jednak co to daje nam? Gdzie tutaj kontakt piszący - czytelnik? Podobnie z rozmowami środowymi, też idea łatwo przyszła i łatwo poszła. Nie udało nam się ubrać w słowa.

Oczywiście, niektóre aspekty bloga, jak analiza, karykatury subkultury czy przepowiednie czwartkowe, funkcjonowały dobrze, ale jak to się miało do wyrażania nas? Naszych poglądów, racji? Nijak. Był to swego rodzaju bełkot. Takie ironiczne przedstawianie rzeczywistości okiem sarkastycznych drani żyjących w niezbyt wyidealizowanym społeczeństwie.

Schemat powoli upadał, chęci odchodziły, karkołomne dążenie do utrzymania rutyny zabrało tą "iskrę". Nastała mroczna biel i zapadła ona na bloga, zmuszając go do przepastnej kąpieli w nurcie rzeki przeznaczenia. A jego przeznaczeniem był niechybny upadek.

Teraz, z odświeżonymi umysłami i czystą kartą, pragniemy powrócić. Stara część bloga zostaje - na pamiątkę falstartu. Zachęcam oczywiście do zapoznania się z niektórymi co fajniejszymi artykułami.

Nowa odsłona bloga będzie ... nowa! Tak. A nowość polegać ma na tym, że notatki będą absolutnie dowolnego tematu i o absolutnie dowolnej porze. Być może ktoś poczuję więcej siły i napisze dwa przepastne teksty o życiu rodzinnym według firmy Maxis. Może wena twórcza postanowi się zregenerować i notki nie będzie przez 2-3-4 dni. Różnie być może.

Oficjalnie blog powraca z wakacji. Zwiedził wiele egzotycznych krajów, kupił ogromną ilość gadżetów, ale przede wszystkim - powrócił do życia. Ponownie narodziła się moc, wola istnienia, chęć do hasania po łąkach. To jest internetowy pamiętnik - jednak nie zamierzamy (a przynajmniej ja nie zamierzam - dop. autor) opisywać tutaj swoich słitaśnych dni w gronie psiapsiółek (co ciekawe, FireFox nie podkreślił tego słowa jako błędu. Hmm ...). Raczej skupimy się na własnych myślach, refleksjach i postaramy się przedstawić je w sposób na tyle ciekawy, żebyście NIE zasnęli przed monitorami czytając to.

Był to blog z myślą tylko i wyłącznie o Was. Teraz zamierzamy myśleć zarówno o Was, jak i o nas. Mogą to być wiersze, piosenki, własna twórczość, czy też proste artykuły wyrażające refleksję nad wydawałoby się szarością życia codziennego. Od strony optymistycznej - będziemy starali się tą szarość ubarwić. Nie obędzie się pewnie bez wyśmiania wad współczesnego społeczeństwa, jakiekolwiek by te wady nie były. Może napiszemy krótką recenzję jakiejś książki? Może płyty?

Może napiszemy o wszystkim. Może o niczym.

Na pewno dla wszystkich i dla nikogo.

Z tego miejsca przesyłam gorące pozdrowienia wszystkim czytelnikom. Jeśli przebrnęliście przez ten bełkot - you are moron. Nie macie nic lepszego do roboty? Troszkę długi wyszedł tekst i nikogo nie zmuszałem do czytania. Jeśli już jednak ktoś zmarnował swój czas, mimo wszystko wyrażam głębokie wyrazy podziwu, bo pewnie po opublikowaniu nie będzie mi się chciało tego czytać. Za wszelkie błędy przepraszam i proszę nie czuć się urażonym za jedyne angielskie stwierdzenie, jakie się tutaj pojawiło. To tak tylko dla żartu ;)

Wracamy. Oby na długo. Sześć i szołem!

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Niewierze... Nagłe zmartwychwstanie!!! Co Wam, się stało?
Tia, Konrad, "Dziady"... ten szpan, że "czyta się" lektury;P
Ale mimo wszystko powodzenia! Niech moc będzie z Wami;)

Anonimowy pisze...

No i przynajmniej żadni Chińczycy nie zaatakują...